Wyjątkowo monumentalne, namalowane z rozmachem przedstawienie alegoryczne, które można odczytywać jako personifikację Czasu, ukazanego pod postacią skrzydlatego Chronosa z kosą i z wyciągniętą ręką, zamierzającego się na zgromadzone poniżej wytwory natury oraz dzieła ludzkiej ręki (również dzieła sztuki). Wymownie zasygnalizowano tutaj nieuchronny kres wszelkiego istnienia, które pochłonięte zostanie przez Czas, niweczący też piękno. Różnorodne przedmioty składające się na wymyślną, malowniczą martwą naturę, także posiadają swe wanitatywne znaczenie, jak dogasająca złamana świeca, ludzka czaszka oraz mały bukiet kwiatów. Podobnie jak pozostałe utensylia: instrument muzyczny-odwrócona lutnia, zmięte karty papieru czy pudełko z kosztownościami i zwierciadło lub kasetka (?). Jedynie misterna statuetka świadczyć może o znaczeniu i mocy sztuki, ludzkiego geniuszu i kunsztu, niejednokrotnie jednak – na przekór, opierających się niszczycielskiemu działaniu czasu. Niewykluczone, że twórca owej barokowej „przekątniowej” alegorii subtelnie zasygnalizował możliwość zwycięstwa artyzmu nad przemijaniem i śmiercią. Nadto, autor tego dzieła wprowadził element ruchu, wprowadzając groźnego Chronosa działającego swym narzędziem, czego efektem jest padająca ułamana świeca. Obraz ten, zapewne północnoeuropejskiej proweniencji, raczej południowo-niderlandzkiej, flamandzkiej (niż holenderskiej), wydaje się być dziełem wykonanym przez dwóch twórców-autora bogatej, typowo barokowej martwej natury oraz innego malarza, autora dominującej postaci starca.
Niezwykle rzadkie, XVII-wieczne przedstawienie, pojmowane jako alegoria czasu, pod względem ikonograficznym najbliższe jest zagadkowym i tajemniczym kompozycjom hiszpańskiego mistrza z epoki baroku, Antonio da Peredy. Nasuwają się skojarzenia szczególnie z dwoma obrazami Hiszpana, odznaczającymi się niesamowitym, mrocznym klimatem, zazwyczaj określanymi jako „Vanitas” lub „Alegoria” (z wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum oraz florenckiej Galleria degli Uffizi), z uskrzydloną postacią – personifikującą Czas albo też oznaczającą finis mundi, schyłek i zmierzch wszelkich bogactw, potęgi, sławy oraz imperiów bądź państw tego świata. Warto zestawić obie sceny w wydaniu hiszpańskiego malarza, z obecnie wystawianą nadal anonimową kompozycją o moralistycznym przesłaniu, tak dobrze wyobrażającą pojęcie czasu albo nawet świata „zatrzymanego”.
Dr Filip Chmielewski / Muzeum Narodowe w Krakowie