Jerzy Harasymowicz i Nikifor to dwaj najwybitniejsi artyści, dla których fascynacja Łemkowszczyzną stała się źródłem twórczego natchnienia. Nikifor (ok. 1895 – 1968) był Łemkiem z Krynicy, Łemkowszczyzna była jego „małą ojczyzną”, poza którą żyć nie potrafił i której piękno utrwalał na swoich obrazach przez całe życie, tak jak nie uczynił tego nikt inny. Poeta Jerzy Harasymowicz (1933 – 1999), związany był już w czasach szkolnych z Muszyną, a w dojrzałym okresie życia bardzo często powracał na Łemkowszczyznę i poprzez swoją poezję, tak bliską sercom ludzi zafascynowanych górami i Łemkowszczyzną, jest tam stale obecny. Jerzy Harasymowicz znał osobiście Nikifora i ogromnie cenił jego twórczość, poświęcił malarzowi kilka pięknych wierszy.
Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu, które od lat na różne sposoby honoruje obydwóch tych artystów, zaprosiło miłośników ich twórczości na kolejną, górską wycieczkę edukacyjną pt. „Szlakiem Nikifora i Harasymowicza po Łemkowszczyźnie”. Głównym celem wyprawy była Jaworzyna Krynicka, kultowa góra w Beskidzie Sądeckim, którą Harasymowicz opiewał w swoich wierszach, a Nikifor uwieczniał na obrazkach. Wyruszono w kilkunastosobowej grupie z Czarnego Potoku. Lekki śnieg już na początku wędrówki, był zapowiedzią prawdziwej, choć przecież jeszcze listopadowej zimy, z jaką przyszło zmagać się turystom na szczycie Jaworzyny, gdzie spotkano nawet pierwszych narciarzy. Najmłodszą i najdzielniejszą uczestniczką wyprawy była 4-letnia Aurelka, która jako jedna z pierwszych dotarła na szczyt.
Pogoda nie zachęcała do dłuższego pobytu na wierzchołku, więc po wykonaniu pamiątkowych zdjęć rozpoczęto zejście. W drodze powrotnej, zatrzymano się na zasłużony odpoczynek w historycznym schronisku pod szczytem Jaworzyny, gdzie pokrzepiono się dobrymi pierogami, a „na deser”, jedna z uczestniczek rajdu przeczytała słynny wiersz Jerzego Harasymowicza pt. „Tryptyk Nikiforowski”. Snuto prawdziwe i anegtotyczne opowieści o życiu malarza i poety, a także zadano uczestnikom kilka zagadek związanych z twórcami, a ci, którzy pierwsi je rozwiązali, otrzymali od organizatorów pamiątkowe gadżety. Niestety, szybko zapadający zmierzch, zmusił rajdowiczów do opuszczenia przytulnego schroniska i pomaszerowania ku dolinom. Zakończenie wyprawy i pożegnanie miało miejsce na parkingu przy dolnej stacji kolei gondolowej. Pomimo niekoniecznie idealnej pogody tego dnia, wszyscy uczestnicy byli zgodni, by wyruszać na takie „edukacyjne” wyprawy jak najczęściej!
Zbigniew Wolanin
Fot. Zbigniew Smajdor