filie

Kilkanaście osób zgromadzonych przed budynkiem kaplicy, obok drzewa i krzewy.Ciekawym wydarzeniem związanym z obchodami Wielkiego Czwartku jest wizyta wiernych w kapliczce w Gaboniu, gdzie znajduje się łaskami słynąca, cudowna figura Chrystusa przywiązanego do słupa. Podczas badań terenowych pewna starsza kobieta z sąsiedniej miejscowości tak opowiadała o tym miejscu:

„Ten Pan Jezus przy słupie, co jest w kapliczce za wodą, w Gaboniu, to woda go przyniosła z gór. Przyniosła go raz i w tym miejscu zostawiła, gdzie teraz jest kapliczka. Przyjechali górale i zabrali go. Niedługo uszło, w tym samym roku przyniosła go drugi raz, w to samo miejsce. Znowuż przyjechali i zabrali tego Pana Jezusa. Za rok była duża woda i znowuż go przyniosła. I jak przyniosła, tak przyjechali górale i powiedzieli, żeby wybudować kapliczkę i niech Pan Jezus tu zostanie, bo on tu chce być.

 

 

 

Kilkoro osób zgromadzonych w świątyni, figura Jezusa i kwiaty stojące na stoliku.

Ta figura, ten Jezus jest bardzo cudowny. Jeszcze jak był przewóz łodziami przez Dunajec i żył przewoźnik, Antoni, który urodził się gdzieś w 1905 roku, opowiadał mi, że przyjechali górale i przywieźli chorego. Na marach go nieśli zza wody do tej kapliczki, a z powrotem to sam na nogach szedł i te mary niósł pod pachą.
Tutaj z Kadczy jednemu człowiekowi zginęły koła od malucha – od samochodu. On był tak rozgoryczony, że powiedział, że połamie świeczkę i pójdzie zaświecić w kapliczce i wtedy dowie się, kto mu to ukradł. I tak zrobił. Połamał świeczkę, zaświecił za wodą… i okazało się, że jego syn połamał nogi. I wtedy syn się przyznał, że to on sprzedał koła od malucha.
I tak wierzą ludzie. Zresztą do tej pory tutaj przyjeżdżają. Tutaj na Wielki Czwartek to jest bardzo dużo ludzi za wodą”.

 

 

Joanna Hołda

Fot. Piotr Droździk